piękno ucieka. wymyka się, spierdala. kapryśny twór. wiemy najwięcej gdy nic nie wiemy, bo wtedy czujemy i nie myślimy. moja przyszłość każe mi się zachowywać, siedzieć na baczność. jest starszą ciocią w kapeluszu i kostiumie, wpierdalającą ciasto z kremem i wisienką srebrną łyżeczką. siedzi przy okrągłym stole przykrytym białym obrusem. na wolnym powietrzu, rzecz jasna, koniecznie pod parasolem. ja jestem bojem w białych skarpetkach i sandałach. macham nogami w powietrzu, gdyż krzesło jest dla mnie zbyt wysokie. nie chcę się jej słuchać, wystarczy że mam wyrzuty sumienia. bo przecież tak to działa. wjazd na psyche. nie powie ci że cie uderzy tylko że będziesz miał wyrzuty sumienia. no i masz je. powie ci że nie pogodzisz się z tym do końca życia. a takie słowo ma wagę bardzo różną. ech. nikt już nie traktuje poważnie bojów ze skarpetkami.
w przerwie między właściwościami kwasowymi a zasadowymi amin. czas wypić i się przespać.
branoc.