Nie chcę patrzeć już na krwawy księżyc bez bieli,
blady zenit i kurz naszych pragnień i celi,
chcemy wierzyć już, chcemy być sobą na zawsze znów,
gdy obok krocząc na kartce upadnie wróg,
chcemy nadziei, skazani na porażkę. [...]
Oddycham, a powietrze wbija w płuca ostrza,
księżyc rozpływa się pośród bólu doznań,
tak bardzo chcę poznać cię, zanika wszechświat,
rozrywam pustynie chwil by znaleźć ziarno szczęścia,
oddycham, esencja dni ucieka po wskazówkach. [...]
Rzucam kamień, pęka zwierciadło i zmieniam się,
i tli nadzieja się, a ja kocham ten świat,
jest tak zimno, a ja wielbię tą ciemność,
znika wszystko, co miałem ci dać
i nie pamiętam już nic, wszystko jedno.