Nie nadaję się już do tego, co nazywa się życiem
towarzyskim; dlatego nie przyjmuję zaproszeń, chyba że w
niewybaczalny sposób miałbym obrazić zapraszającą
swoją odmową. Ale nawet wtedy, cóż to za wysiłek
przebywać z ludźmi i 'prowadzić konwersację'! Jestem w
stanie znieść tylko cud, najzwyklejszy cud porozumienia,
przydarzający się czasem podczas bezpośredniej rozmowy z
kimś. Ale w towarzystwie takie cuda się nie zdarzają.