Co to ja bankier jestem - myślał wściekły. Mat już kilka razy pożyczał od niego pieniądze. Zresztą nie tylko on. Na liście dłużników w tej chwili go nie było, ale tysiąc złotych to ładny grosz. Rodzice Jacka nie przesadzali z kieszonkowym, miał tyle, ile potrzebował. Oszczędności - to były prezenty ekstra, składał na trekking po Azji.
Znów Mat chce pożyczyć forsę - domyślił się Michał, ale o nic nie spytał. Poszli oglądać ospałe lwy i klatki z ptakami, a potem zatrzymali się przy żyrafie.
- Ona to ma dobrze - powiedział Michał. Jacek popatrzył na niego ze zdumieniem. - No bo na wszystkich patrzy z góry.
- Też byś tak chciał? - spytał Jacek, żeby podtrzymać rozmowę. Myślami był wciąż przy Macie i tym tysiącu.
- Pewnie - przytaknął chłopiec. - Chciałbym mieć taką szyję. Zrobisz nam zdjęcie? - Ustawił się na tle żyrafy, a Jacek podniósł do oka aparat.
- Obejrzymy jeszcze węże i krokodyle, a potem pójdziemy na frytki - obiecał Jacek. Zanim dotarli do pawilonu z gadami, telefon zadzwonił ponownie.
- Jestem w zoo - odezwał się Mat. - Gdzie cię znajdę?
Cholera - zaklął w duchu Jacek. Ten nigdy nie daje za wygraną. Podał mu namiary i weszli w ciemność. Poczuł, że mały chwyta go za rękę. Za szklaną gablotą leżał wielki wąż, a dookoła niego skakały białe myszki.
- On im nic nie zrobi? - spytał Michałek.
- To żywy pokarm. - Po chwili wahania Jacek postanowił nie owijać sprawy w bawełnę. Zamierzał dać bratu niewielki wykład na temat układu sił w przyrodzie, gdy usłyszał głos Mata:
- Jestem jak ta mysz, bracie. Jak ta mysz. Jak mnie nie poratujesz...
Nawet w skąpym świetle, padającym z gabloty, Jacek dostrzegł, że Mat się poci.
- Nie zapłaciłeś za towar? - domyślił się.
- Dali na krechę, a teraz depczą mi po piętach. Powiedzieli, że jak nie zapłacę do piątej... - Przełknął ślinę.
Znów byli na słońcu. I gdyby nie Mat, Jacek by pomyślał, że wraz z opuszczeniem terrarium zostawili za sobą tajemniczy i ponury świat nieruchomych cierpliwych myśliwych i łownej zwierzyny. Gdyby nie jego trzęsące się dłonie i rozbiegane oczy.
- Skończ z tym wreszcie - powiedział.
- Nie truj, tylko poratuj. Nie mam nikogo innego... - Głos mu się załamał.
Na karcie mam z tysiąc pięćset - kalkulował Jacek. Mogę mu pożyczyć, ale...
- Kiedy mi oddasz? - Wiedział, że zadając to pytanie, wyraża zgodę, ale nie umiał odmówić. Mimo że Mat już od dawna nie był jego przyjacielem. Ale kiedyś był.
- Postaram się jak najszybciej, przecież wiesz.
- A konkretnie?
- Dwa tygodnie?
Ciekawe, skąd weźmie tyle kasy w dwa tygodnie - pomyślał Jacek, ale pokiwał głową.
- Jak będziesz mnie chciał wyrolować, mamy świadka... - zażartował, wskazując Michałka.
- No wiesz... - oburzył się Mat.
Inni zdjęcia: Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebelCiekawa cegla felgebelCiekawa latarnia felgebelGryzmoły felgebel