- Natasza... - zagadnął ją parę dni temu - ma pani tyle pracy... ja sam mogę u siebie sprzątać, naprawdę. Wie pani... bo tak to czasem długo nie mogę czegoś
znaleźć... - Patrzyła, jak się plącze i czerwieni. To znaczy... krępuje mnie to! - wypalił w końcu.
Prasowała akurat koszule Kamila. Odstawiła żelazko. - Jak sobie chcesz - powiedziała po chwili. Jeśli pani Grażyna nie będzie miała nic przeciwko temu...
- Proszę jej nie mówić. Co ją to obchodzi, kto sprząta mój pokój...
Niby tak - pomyślała wtedy. Potem, kiedy już to się stało, wspominała tę rozmowę. Zastanawiała się, co by było, gdyby powiedziała nie". Albo gdyby poradziła się pani Grażyny. Czy to by mogło coś zmienić. Czy mogłaby czemuś zapobiec. Ale był to pogodny dzień, leżała przed nią ostatnia do uprasowania niebieska koszula w białe prążki, obiad był gotowy, a za chwilę w telewizji miał się rozpocząć jej ulubiony serial. No i dostała list z domu, taki kochany, taki serdeczny, i zdjęcia Saszki. W taki dzień nie przeczuwa się niczego złego, tylko nuci pod nosem i poprawia w lustrze włosy.
Czasami, kiedy Natasza leży wieczorem w łóżku, to myśli sobie, że się w czepku urodziła. Tak pięknie mieszka i praca lekka, ludzie dobrzy, no i jeszcze do tego pieniądze. Nie to co u niej na wsi, najpierw szkoła, a potem - inwentarz i pole; była nauczycielką w podstawówce, jeździła codziennie do sąsiedniej osady, pięć kilometrów na rowerze.Nigdy jej się nie śniło, że będzie taka bogata. No i ma za kim tęsknić. Zamyka oczy, wyobraża sobie, że obok niej leży mąż, a w łóżeczku przy ścianie - Saszka. Mama śpi w kuchni, żeby im nie przeszkadzać, kochana mama.
Jak wrócę, urodzę jeszcze jedno dziecko - myśli Natasza. Może trafi się dziewczynka... Bo Saszką mało się nacieszyłam, za mało. Pamięta, jak mu czytała, kiedy leżał w łóżeczku, albo opowiadała bajki. Tutaj opowiada
Michałkowi, bo z czytaniem po polsku ciągle ma kłopoty. Dobrze, że Michał ma brata... Nigdy nie widziała, żeby czytała mu mama. Ona w ogóle nie powinna mieć dzieci - myśli o pani Grażynie. Męża pewnie też nie. Bo jak się nie ma dla siebie czasu, to po co to wszystko? Oni zawsze wieczorami siedzieli wszyscy razem i opowiadali sobie, co się zdarzyło, czasami grali w karty, a czasami każdy zajmował się sobą, ale i tak wiedział, że inni są obok. No i dobrze, że Jura nie zaglądał do kieliszka. Wszyscy się dziwili, że nie pije, a on mówił, że
mu to do niczego niepotrzebne. Ciekawe, do czego jest potrzebne panu Kamilowi?
Kochany Jura! - napisała ostatnio. - Pewnie mi nie uwierzysz, ale ja im tutaj wcale nie zazdroszczą, nic a nic. Bo po co komu taki wielki dom? Czasem przyjmują gości, no to wtedy, rozumiem, ale dla gości dom budować?
Dalej pisała o chłopcach. Że Jacek nie pozwala wchodzić do siebie do pokoju. I że ma często zaczerwienione oczy. Może czyta po nocach albo za dużo siedzi przed komputerem...
Anna Onichimowska, Hera, moja miłość
Inni zdjęcia: Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebelCiekawa cegla felgebelCiekawa latarnia felgebelGryzmoły felgebel