Dziś poopowiadam trochę, bo jest co i nie mało, nam nadzieje.
Zacznę od ogólnego 'wyglądu' moich wakacji. Jak mówiłem są najlepsze, jak do tej pory i oby takie zostały.
Wyjazd nad morze jest jedna z najlepiej podjętych decyzji w moim krótkim życiu. Odpoczywam sobie od niektórych żałosnych mord, od milejowskiego zgiełku, ogólnie od TEGO Milejowa. I jak to jest, gdy się wyjeżdża, tęski się za innymi mordami, tymi true.
Sporo zwiedzamy tutaj. Każdy dzień do tej pory musiał mieć w sobie leżenie, opalanie się, pluskanie się w morzu lub po prostu spacer po plaży.
Pamiątki również kupione.
Zjęcią popsztrykiwane i psztrykiwane są i będą.
Kostka niemal zdrowa. Są jeszcze jakieś tam bóle, bo zamiast leżeć i jej nie przemęczać jak lekarz kazał, to łaże całymi dnaiami.
Myślałem sporo o wszystkim ważnym dla mnie i po powrocie zamierzam zmienić sporo rzeczy. Nowe hobby, może nawet pasja? Nie wiem jeszcze. Okaże się w trakcie. Czas w końcu na zmiany wszystkiego i siebie, w końcu nadszedł. I tak się stanie, bez wzgledu na opinie ludzi, na to co sobie pomyślą, na to wszystko. Dosyć.
Tyle na razie mam do powiedzenia. Raz na ruski rok głebsza wypowiedź może być.
POZDROWIENIA Z KOŁOBRZEGU DZIKUSY!