Żyję ze sobą już jakiś czas i śmiem odważnie twierdzić, że znam siebie lepiej niż ktokolwiek inny :) . Czasami zastanawiam się nad tym, czy pewne decyzje podjąłem na pewno właśnie ja, czy może zrobił to za mnie ktoś inny. Zdarza mi się dziwić samemu sobie, notorycznie oszukuję sam siebie, choć nienawidzę kłamstwa i nawet momentami wydaje mi się, że jednak nie do końca jestem tym, kim chciałbym być...
Tylko wiesz co? Pomimo tych wszystkich sprzeczności, które niemal podchodzą pod chorobę psychiczną i rozdwojenie jaźni, jednego zawsze byłem, jestem i będę pewien: mnie nie można zamknąć w klatce. Ba, choćby najdyskretniejsza próba dokonania tego wiąże się z nieuniknioną katastrofą. Chyba właśnie w takich momentach wychodzi ze mnie całe zło, które mieszka gdzieś ukryte pod peleryną ciepłych słów, wzajemnych uśmiechów i ton empatii, które w sobie posiadam. Mnie nie można zamknąć, nie można mówić mi, co mam robić i jak mam to robić. Nie masz takiego prawa i nikt nigdy Ci go nie da.
Na swojej drodze spotkałem już kilku odważnych ludzi, którzy naiwnie próbowali osiągnąć to, co dla nikogo osiągalne nie będzie. To zawsze kończy się tak samo, zawsze... Nie wiesz jak? Zatem spróbuj schwytać dzikiego lwa, a następnie zamknij go w klatce - zobaczysz na własne oczy. Uwierz mi na słowo, że moja walka z klatką będzie zdecydowanie brutalniejsza niż jego. Nadal mi nie wierzysz, prawda? Więc może zapytaj tych, którzy noszą blizny po wojnach ze mną. Spójrz im w oczy, bo to w ich duszy wyrządniłem największe szkody. To właśnie przeze mnie wylewali łzy, spędzałem im sen z powiek i to właśnie im zadałem największy ból. Ja jestem kotkiem, który potrafi transformować się w lwa. Nie chcesz poznać mojego drugiego oblicza, więc życzę Ci, aby nigdy nie było Ci to dane...
Ostatnio znów dużo czasu poświęcam na spacery. Lubię to robić i chyba śmiało mogę powiedzieć, że to moje hobby. Niby nic, a jednak. Chyba znowu potrzebna jest mi cisza, której ostatnio zdecydowanie było mi brak. Chłonę ten cały szajs, więc później muszę go jakoś z siebie wyrzucić. Obcowanie sam na sam ze samym sobą powoduje we mnie wewnętrzny spokój. Wyciszam się i przestają targać mną emocje. O wiele bardziej wolę rozmyślać nad swoim życiem oddychając pełną piersią niżeli robić to będąc stłamszonym przez cztery ściany. Jest dobrze czy jest źle? Sam nie wiem. Coraz częściej w mojej głowie pojawia się myśl, by stąd wyjechać. Zostawić choć na chwilę swoje ukochane miasto i wszystko to, co mnie tu zabija. Przecież zawsze mogę wrócić, prawda? Myślę, że dobrym kierunkiem jest Anglia. Byłem tam raz i zakochałem się w Londynie. Choć to była krótka wyprawa, zostawiła we mnie jakiś ślad. Coś ciągnie mnie tam mimowolnie, tak samo z siebie. Może jestem naiwny i może to nie jest dobry wybór? Cóż, chyba najlepszym rozwiązaniem będzie to sprawdzić. Zbieram się w sobie i często dochodzę do wniosku, że chyba właśnie to jest najlepszy moment na drastyczne zmiany. Odcięcie się to trochę jakby zacząć od nowa pomimo tego, że kilka wiosen na karku już mam. Spróbować czy nie spróbować? Zaryzykować? Podobno bez ryzyka nie ma zabawy i śmiem twierdzić na podstawie własnych doświadczeń, że chyba coś w tym jest. Może czas najwyższy podjąć męską decyzję? Na razie wstrzymuję się co najmniej do września. Muszę dać sobie jeszcze chwilę, jeszcze minutkę. Dam radę, chyba...
"... pióro tnie mi dłonie, mimo tego sięgam po pergamin ..."
28 LIPCA 2016
5 LIPCA 2016
21 CZERWCA 2016
8 KWIETNIA 2016
14 MARCA 2016
9 MARCA 2016
4 MARCA 2016
12 STYCZNIA 2016
Wszystkie wpisy