po wczorajszych odwiedzinach na starych śmieciach (Hillegom) i pełnym chilu z If i Karo + wizytą fryzjerską, dzisiaj pojechałyśmy w końcu do centrum miasta odsdalonego o 20 km (sic!) na rowerach. Nie wiem co się wszyscy podniecają takim sklepem Primark, ale ja oprócz skarpetek i spodenek do spania to nic nie widziałam tam fascynującego (no może hello kitty :D ) i nic więcej, nawet nie zdążyłam iść do nike po buty albo torebkę, bo po godzinie w tym sklepie pełnym głośnych: holendrów, żydów, hindusów, polaków, DZIECI i innej chołoty (niestety zaliczam się do 4 grupy :D )- dostałam takiej kurwicy, że myślałam że połamie komuś wieszak na głowie. No ale już mi powoli przechodzi. Zacznę się leczyc na nerwice jak przyjade do PL. W Lisse jakiś murzynek mnie zaprosił na impreze chwilę z nim pogadałam nawet podałam mu numer - se mysli że to mój :D I lachane. NIe no fajnie fajnie, ale z moją zajebiaszczą strażacką kondycją to nawet myślałam że się przekimam nad jeziorem -.- A do domu taxi. No, fajnie fajnie, od paru dni mam taką oglądalność podwyższoną, że czuję presję żeby coś ciekawego napisac, żeby ludzie mieli o czym gadać :D Nie wychodzi mi :(
tęsknię Pały :( Kupiłam Wam cukierki :(
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika deadmau.