Jednymi wchodzisz, drugimi wychodzisz....
DRZWI...
Są wszędzie. Gdzie nie spojrzysz widzisz DRZWI.
Czy to nie straszne?!
Strach napała moją dusze.
Niby tylko zwykłe DRZWI...
Ale tyle pytań...
Ile rodzinnych kłótni już widziały...?
Ile razy ktoś bez opamiętania nimi trzasnął...?
Ile razy widziały całujących się kochanków na przeciwległym tapczanie...?
Ile tragedi przeżyły...?
Co mogą czuć DRZWI....?
Pustke....Przecież nikt się do nich nie odezwie...
Smutek...Słysząc rodzinne tragedie, którzby się nie smucił..
Radość...Czasem na pewno
Spełnienie...To już niewątpliwe...
Ciekawe co by człowiek zrobił bez DRZWI...?
Na pewno zostały by zastąpione jakąś szmatą...
Ale co to da jeśli to nie są DRZWI...
DRZWI to DRZWI....
Każde są nie powtarzalne, jedyne w swoim rodzaju...
I nawet te porzucone, leżace w pustym, zakurzonym pomieszczeniu dalej spisują historię.
Bez względu na to czy ktoś się nimi interesuje czy nie..
Są jak człowiek...Nie wierzysz?
Nie będę Ci udawadniała, sam do tego dojdź...