Spokojny piątkowy wieczór.
Muzyka, pakowanie sprzętu i kątem oka zerkanie na TV bo jakiś film z Jackie Chan'em zapuścili.
Od dzisiaj sezon rowerowy mogę uznać, za otwarty :) W taką pogodę aż szkoda było w domu siedzieć.
Wczoraj oglądałem "Terytorium wroga". Całkiem niezły, film produkcji francuskiej bez amerykańskiego przesadyzmu chociaż zawsze się go trochę znajdzie - w końcu to film.
To co na pewno było w nim fajne to dużo ujęć ze śmigłowca w stronę bohaterów na tle fajnych krajobrazów. Fabuła ogólnie podobna do trochę starszej produkcji "Łzy słońca", ale jak na mój gust ten film był trochę lepszy. Nie było ciągłego napierdzielania...kilka szybkich akcji a później wędrówka przez trudny teren coś jak skrócona wersja Niepokonanych (film oparty na faktach o uciekinierach z Syberii) itd...
Teraz poluje na Act of Valor gdzie jak zwykle super uber pr0 amerykanie są najlepsi i i...nie w tym filmie nie ratują świata przed kosmitami...ale jak by nagle zaatakowali to i tak zostali by wycięci w pień :-D
Na zdjęciu moja klamunia...bo nie mam co wstawić ;-)
Dobra to tyle a na dzisiaj
Linkin Park - The Catalyst