Ekhem.. Więc zacznę tak. Do napisania mojego artykułu zainspirował mnie (może trochę zbyt ostry) artykuł pt. ,,Harry Potter- wypowiedzi Kościoła i nie tylko". Czytając opinię autora uderzyła mnie silnie myśl, że władze Kościoła tak na prawdę nie zastanawiają się, czy nie krzywdzą swoimi opiniami fanów tak popularnej sagi. Twierdzę tak na podstawie własnych przeżyć i ciekawa jestem waszych opinii. No ale teraz moje argumenty potwierdzające tą tezę.
Czy Harry Potter byłby tak popularny gdyby Joanne była pomiotem diabła?? Idę o zakład, że osoby które wydały na powieść taki ,,wyrok" nie mają pojęcia, ile trudnych chwil pomógł mi (nam) przezwyciężyć Harry. Przy każdym dołku psychicznym sięgałam po dany tom przygód czarodzieja i za każdym razem poprawiało mi to humor. Czy to nie magia?? Po wielkiej kłótni z przyjaciółkami przeczytałam fragment "Czary Ognia" w którym Przyjaciel wyciągnął dłoń do jednej z najważniejszych osób w swoim życiu, zapominając o wszystkich wypowiedzianych słowach, zdałam sobie sprawę, że to nie jest ważne kto miał racje i , że ta kłótnia była bez sensu! I co zrobiłam?? Pobiegłam do Ani ,, z sercem na dłoni" i przeprosiłam ją! za wszystko!! Czy to nie magia?? ,,Harry Potter" nie ma pokazać magi jako zjawiska paranormalnego, lecz magię, o której wciąż mówił nasz kochany Albus! O magię zawartą w miłości i przyjaźni, we wspólnym pokonywaniu problemów!!! Bo czy to nie jest magia?? świadczą o tym również fragmenty samej książki! choćby i Insygnia Śmierci! Przypomnijcie sobie, co zrobił Harry gdy dowiedział się, że Tonks jest w ciąży, a Lupin chce iść z nimi?? No co o tym myślicie?? Czy nie było w ty magii??
Zastanawiam się, czy antypotterowi przedstawiciele Kościoła zastanowili się kiedyś nad takim punktem widzenia? Bo tak jeżeli się dobrze zastanowić to Harry w przystępny dla młodzieży sposób wpaja nam wartości, o których już dawno zapomnieli każący nam wkuwać środki stylistyczne w Biblii katecheci... wiara, nadzieja, miłość...
na podstawie tekstu pt. Mój Harry na stronie int. www.harry-potter.net.pl