toteż podążając za hasłem przewodnim dzisiejszej notki, czasami nieważne że zdjęcia robione telefonem czy innym cyfr-shitem,
- nie chodzi o to że cyfrowe aparaty to wszystko shit, szczerze - nie znam się na nich, bo ja tego nie uznaję.
- nie chodzi też o to ze ja takiej fotografii nie uznaję, chociaż regularnie to mi służy
- nie chodzi również o to, że większosć zdjęć które mam na kompie i tutaj były robione komórkami przeróżnymi.
więc o co chodzi?
nie wszysto glan co czarne!
a mianowicie...jakość ustępuje efektowi końcowemu, który wywiera wpływ na emocje, wspomnienia, no wiecie, takie tam...
to zdjątko, to zasadniczo nic szczególnego, żadne tam fotograficzne cudo,
ale...
Wielki błękit
nie zapomnę tego wrażenia
a ta pani po lewej jest absolutnie niepowtarzalna, stylowa kobieta, raczej
ale ja nie wiem dokładnie, no chyba
ta druga też dobra, niezły przekręt,
bawiłyśmy sie kiedyś na imprezie disco polo z seniorkami jakimiś, bo zwiałyśmy z klubu w którym był mecz Polska - Ekwador i wszyscy...no - wiadomo
ona codziennie pije szklankę mleka do obiadu, i robi rozbierznego zeza, takiego ze oczka na bok (nie do obiadu!)
a co ja robię teraz aktualnie, dobijanie lata do końca, już mi się nie chce, mgła u nas taka że 'pięknie pięknie, nic nie widać' tak moja siostrzyvczka powiedziała
trochę się nudzę, wspominam, obgryzam tipsy, w sobotę wielka biba, wesele, czyli trzeba będzie tańczyć posłusznie z każdym nieciekawym wójkiem jaki sie nawinie, bo Kamil wyszedł ze szpitala właśnie dziś lub jutro i będzie słabo.
[PS: nie pamiętam kto mi to pisał, ale Agnieszka się nie dowie co dostanie w prezencie, mimo ze to jest forum publiczne, bo nie jestem na tyle kontaktowa i szalona żeby dawać adres tej stronki rodzinie, understand]