wychodzi na to, że większość rzeczy które się stały to zwyczajnie moja wina.
dziwne uczucie dowiedzieć, uświadomić sobie to, dopiero teraz.
a więc jestem po prostu do niczego.
w tym wypadku, jedyną dobrą dla siebie i otoczenia rzeczą jaką moge i chce zrobić, to odcięcie się od wszystkich i samotne podróżowanie. poczekam jeszczę troszke. tak żebym była dorosła i baju moi mili. zawsze chciałam to zrobić. po prostu wyjechać i wrócić po jakimś bardzo długim czasie. tak żeby wszyscy zapomnieli o moim istnieniu. tak żeby nikt nie pamiętał 'darii'. wydaje mi się że teraz, właśnie w tym momencie użalam się nad sobą. bawie się w emo. przez ostatnie miesiące, dwa lub trzy. jestem ... marudna.
dla mnie słowo 'nadzieja' nie istnieje. takie łudzenie się., bezsensowne łudzenie się.
na pytania które zadaje innym, sama nie potrafie odpowiedzieć. zabawne.
a teraz, wracam do tupania i krzyczenia. czyli do tego co wychodzi mi ... idealnie.