Wybaczcie, że ten tekst jest taki chaotyczny.
W trakcie pisania, w mojej głowie, też panował chaos.
Rozmyślam o miłości. Im bardziej zagłębiam się w tych myślach, tym więcej pytań się nasówa, a odpowiedzi brak.
Czy można zdefiniować miłość? Czy to tylko przywiązanie? Troska i całkowite oddanie się drugiej osobie? Może coś więcej?
A moze przywiązanie, czy przyzwyczajenie do drugi osoby, daje nam tylko iluzję miłości, a sama miłość nigdy nie istniała?
Może to sylko synonim samolubstwa? Myślimy, że kogoś kochamy, a w rzeczywistości to nasze ego karze nam trzymać w sidłach "ukochaną" osobę, bo sami nie jesteśmy w stanie sprostać... czemu?
Życiu? Samotności? Własnym myślom? Życiu bez świadomości tego, że ktoś nas kocha, potrzebuje?
Miłość potrafi sprawić, że jesteśmy silniejsi, a jednocześnie słabsi.
Przyrównałbym człowieka do niepełnego naczynia z wodą. Kiedy dopełnić to naczynie miłością, wystarczy niewielki wstrząs,
a naczynie zaczyna się przelewać. Ale wiadomo, żeby zaistniała miłość między dwojgiem ludzi, potrzebne są dwa naczynia. Może te naczynia, same wytwarzają tę esencję, która je wypełnia. W razie ubytków, dopełniają się nawzajem?
Chyba o to chodzi. O altruizm i oddanie części siebie.
A skąd bierze się miłośc?
Naszym życiem emocjonalnym sterują procesy chemiczne, zachodzące w naszych mózgach. Być może te procesy zachodzą niezależnie od naszej woli.
Cały świat jest chemią, a każdy z nas jest jakąś substancją, a gdy styka się ze sobą dwoje odpowiednich ludzi, dochodzi do reakcji i powstaje nowy związek (chemiczny).
A może miłość jest czymś naturalnym? Czymś co jest w nas od momentu narodzin? Czymś co każdy z nas powinien rozwijać w sobie i pielęgnować?
Tylko czemu nie wszyscy ją czują? Może uwarunkowania kulturowe i religijne, zawiść, zazdrość i niesprawiedliwość społeczna jest czymś, co chamuje tę miłość, nie pozwala jej się w pełni rozwinąć. A może ludzie sami bronią się przed tym uczuciem?
Należy zdać sobie sprawę z faktu, że aby móc kochać innych, najpierw należy pokochać samego siebie.
A może miłość jest jedynym, idealnym i prawdziwym dopełnieniem naszego szczęścia i celem naszego życia dla jednostki, jak i całych społeczności?
Życie bez miłości, może wydawać się bezcelowe. Żyć dla samego siebie, to troche tak, jakby nie żyć.