po prostu te wakacje były odjazdowe, nic nie było w stanie ich mi zepsuć. ale niestety przyszedł nowy rok szkolny, który w pewnym momencie zaczął mnie dołować. ach... no cóż takie jest życie " raz na wozie, raz pod wozem " a ja jestem tylko małym pionkiem...
sobota i niedziela to były jedne z najpiękniejszych dni mojego życia, pomijając parę szczegółów, takich jak wstawanie wcześnie rano i udanie się na próbę do występu. chodź to jest dobre, bo kocham te występy, no nie do końca, bo trzeba tam stać na baczność, ale i tak jest jazda.... do tego doszło jeszcze spotkanie z siostrzyczkami, no i moimi zjebanymi braćmi, którym było tylko jedno w głowie, ale i tak ich kocham....
a tak po za tymi wszystkimi głupotami, to weekend był odjechany... lepszego nie mogłabym sobie wymyślić, albo nie były jeszcze lepsze, ale o nich nie będę teraz opowiadać... -_-
Bullet for my Valentine - All These Things I Hate