Jakieś taki dziwny czas nastał......hmmmmm.......Siedze w domu i wszystko rozwala mnie od środka (a najbardziej to, że pewnej osoby nie bedzie przez 4 miechy) no niby czas jest pojeciem wzglednym i zawsze mogło byc gorzej ale to pierwsze takie rozstanie (cieżkie przez pryzmat częstotliwości spotkań kiedy ta osoba była na miejscu)....tak pisze i pisze a z drugiej strony jakos rade trzeba dac.....gorsze czasem jest to i czego w sobie nie lubie, ze poza domem to wszystko przybiera tylko forme jakies maski, która nie jest mną...Niby każdy ma w swoim zapleczu jakies okazyjne maski tak na wszelki wypadek.....ale jaka w tym czasem krótka droga do zatracenia samego siebie......(To sie rozpisałem, chyba i tak za bardzo jak na mnie)
POZDRAWIAM