Wczoraj przeżyłam najgorsze 15 minut mojego życia, stres mnie zeżarł i poćwiartował jak Cerber,
pogubiłam się sama w czym mówiłam, zacinałam sie a jednak zdałam. zdaliśmy my wszyscy wczoraj,
czego również życze jutrzejszym zdającym.
A teraz w końcu sie już nie martwie niczym, moge spać spokojnie
i w końcu oddać 1454612313 stronicowe książki do bilioteki, gdzie będą leżeć
dopóki ktoś nie bedzie na tyle inteligentny co ja żeby wybrać tak skomplikowany temat.
Matury już prawie za mną pozostaje zwieńczenie wszystkich trudów - angielski za tydzień,
ale to już bedzie wisienka na torcie.