Coma, paczka chusteczek i koc. Najrozsądniejsze dziś wyjście.
Dopiero jestem przeczuwając jak
Za chwilę zniknę by kolejny raz
Już nie odrodzić się.
Jeszcze nasycam się powietrzem
Oddechy przenajświętsze karmią serce przez nos.
Później, późnym popołudniem
Gdy cienie będą dłuższe i smutniejsze niż są
Później, przeczuwam to podskórnie
Wszystko nagle utnie się, przemieli na proch.