tańczę w blasku lamp kierowana ręką mistrza
z zacisniętymi ustami uparcie trzymam się ramion mojego partnera, niemalże wiążąc się z nim nićmi mych marionetkowych dłoni. krzywy walc reżysera świata prowadzi nas po drewnianym parkiecie. żywicznymi oczami podziwiamy wykreowaną rzeczywistość. pasażerowie stojącego na stacji pociągu machają nam białymi chusteczkami. dwa taneczne obroty i błądzimy już wśród łan zbóż. tuż obok bucika jednej z towarzyszących nam dam przeiegła niesforma mysz. krótki krzyk zmieszał się z infantylnym śmiechem.
czy to już koniec zabawy? muzyka nieśmiało niknie w powietrzu - nuty chowają się do rękawa.
nieruchoma staję przed szklaną witryną.
to moje jedyne spojrzenie na prawdziwy świat
dostrzegam pośród jasnych promieni słońca i wczesnojesiennych liści znaną mi tak dobrze, prawdziwie ludzką parę. och, arystokrato spacerujący pod rękę z damą twego serca! kim jestem ja, lalka, naśladująca twój szlachetny stan? kim jestem wobec twojego dostojeństwa? o mędrcu, o znawco Wielkiego Świata! któż przerasta ciebie wiedzą!
twoja towarzyszka z rozbawieniem wskazuje szyld sklepu galanteryjnego. podejdźcie, och, podejdźcie i zwróćcie na mnie swe oczy! wejdźcie do środka, zdejmijcie mnie z półki i weźcie ze sobą! dajcie mi szansę stać się prawdziwym człowiekiem.
o wy, którzy posiedliście tajemnicę wieczności w swoim krótkim, ludzkim życiu! wy, wyniesieni majestatem ponad zwykłą, samotną lalkę! tam, skąd pochodzę, nic nie ma znaczenia. nasz status społeczny jest tylko ułudą wobec waszej wielkości. wielkości, jaką zdobyliście przeżywając więcej prawdziwych wydarzeń, niż potrafię sobie wyobrazić.
zza witryny słyszę jedynie kilka waszych pociętych przez szkło słów. to za mało, by móc je zrozumieć.
kiedy tylko chwyciliście mnie w dłonie, kapelusz spadł mi z głowy.
nuda - marazm - zwykła farsa!
stoję nad kominkiem jako element dekoracji. a tworząc kompozycje z waszych ukradkiem rzuconych słów, nadal myślę pod takt mojego mistrza. tęsknię za zapachem kurzu i starego drewna, za śmiechem staruszka nakręcającego zabawki. oświeceni, przeklinam waszą wiedzę!
nim jednak ostatecznie zacisnę uparcie swoje wargi, proszę, puście mnie w ruch raz jeszcze! wśród zdjęć i porcelanowych figurek, wśród rzeźb wyrytych w kamieniach wykonam swój
ostatni krzywy walc.