zimą zachwycasz swą formą,
przyjmujesz postać fraktala,
niepowtarzalnie tańczysz w powietrzu,
wplatając kryształy w warkocze,
nakładasz róż na moje policzki,
proszę - zatrzymaj się
i pozwól złapać się w dłonie.
wiosną zaś zmieniasz swą barwę,
łącząc subtelność morskich pereł
z ważkością zachodu słońca,
ożywasz w otoczeniu zieleni,
odurzasz efemerycznym zapachem,
proszę - nie daj się porwać
i pozwól złapać się w dłonie.
latem grasz dla mnie wzniosłą melodię,
pozostając ukrytym wśród szeleszczących traw,
towarzyszysz mi przy każdej podróży,
podążając za mną niezauważalnie
po kwiecistych łąkach,
proszę - ukaż się
i pozwól złapać się w dłonie.
jesienią zaś się wyciszasz,
drżąc z każdym podmuchem wiatru,
plamiąc się barwą krwi,
z upływem czasu słabniesz,
nikniesz!
proszę - wytrzymaj jeszcze moment
i pozwól złapać się w dłonie!
***
jestem zakochana w abstrakcyjnym pojęciu. w myśli, duszy, idei.
stoję na środku pokoju o suficie sięgającym nieba, zaś ścianach pokrytych złotem i lustrami. przyciskając do piersi dwa cieńkie tomiki wierszy, obracam się dookoła własnej osi.
tańczę z poezją.
nie - z poetami!