photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 MAJA 2016

Co Cię nie zabije to Cię...

" Potrzebowała bezpiecznej przystani, czyichś ramion, ale ramion nieszczególnie nachalnych i nie wchodzących w konflikt z Jej potrzebą bycia sam na sam ze swoimi dziwactwami. A to było trudne."

Czasem chyba w każdym życiu występuje coś takiego jak "dziwne zjawisko" szczególnie wtedy, kiedy staje się pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem. I tutaj już na prawdę nie gra roli nic oprócz tego, że człowiek sobie w końcu zaczyna uświadamiać realia w jakich się znajduje. A mianowicie, kilka dni temu zaczęłam coraz bardziej analizować to, że obecność drugiego człowieka jest niezwykle ważna, jeśli chodzi o budowanie wspólnych relacji jak i wspólnego życia... To jest chyba najważniejsza część, no bo co nam po tym, że niby ktoś jest ale tak na prawdę go nie ma. Ironia losu? 

Bez obecności przecież nie da się nic zbudować... Nic, oprócz zbudowania nadziei, która tak na prawdę może trwać latami i przecież nigdy nikt nie da nam gwarancji, że los pokieruje nami inaczej... Nie możemy być tu i teraz i co jest najgorsze, droga do bliższego poznania jest niestety jeszcze dłuższa.. Nie ma kto się o nas troszczyć, no bo jak można się troszczyć o kogoś będąc kilkaset kilometrów stąd? Nawet nie przytuli i nie powie, że jutro przecież będzie lepszy dzień i na pewno wszystko się uda...

To jest właśnie błędne koło w którym w tym momencie przyszło mi tkwić. I najzabawniejsze jest to, że gdy sobie to na spokojnie zaczęłam uświadamiać, że właściwie, ale to raczej nie będzie miało na dłuższą metę sensu, to raptownie sytuacja zaczyna się zmieniać o jakieś 180 stopni... Więcej słów, niby zapewniających o tym, że jest się ważnym w jakimś tam stopniu dla tej drugiej osoby... Dlaczego to wszystko nie może być po prostu normalne? I dlaczego to wszystko nie może się toczyć w jakiś normalny sposób? Tylko zawsze historie jak z filmu... A raczej brazylijskiej telenoweli. I tak jest cały czas... Nie mam w ogóle pojęcia o tym co dalej o tym wszystkim myśleć. Ale nie mogę z drugiej strony siedzieć cały czas w jednym miejscu i czekać na jakieś zbawienie, które może nigdy nie nadejść. Na odległość nie można nic zbudować, a ja już chyba nie chcę. Nie chcę nic budować na odległość.

I ciągle żyć jakimiś złudzeniami.

Szczególnie teraz, gdy tak na prawdę już sama nie wiem za co mam się zabrać, a tak na prawdę druga strona żyje sobie swoim życiem i właściwie to nie wie nawet co u mnie... I nie wiem nawet jak mi mija dzień, jak w ogóle mi mijają te dni... I ta cała walka ciągle w pojedynkę. I granie tej silnej i niezależnej. Właściwie po co to komu, chyba, że dla pozorów, że mimo wszystkich i tak dam radę. Ale nikt nie zastanawia się nad tym ile wysiłku trzeba w to wszystko włożyć. Nawet jeśli chodzi o to całe czekanie... Tak na prawdę ne wiem na co. Bo właściwie ja już się pogubiłam w tym na co ja właściwie czekam. Ciągle życie mnie zaskakuje czymś nowym i chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Zwłaszcza mój wydział... Mimo tego, że mijają lata to tam nic się nie zmienia.

Ludzie może też się nie zmieniają, a jak już się zmieniają to na gorsze, brak żadnej empatii. Wychodzi na to, że tak na prawdę powinnam 24 godziny na dobę żyć życiem wydziału bez możliwości życia własnym życiem. W zasadzie to jest jakiś pomysł, przynajmniej człowiek miałby chociaż możliwość odcięcia się od swojego życia, którego właściwie w tym momencie nie posiada i tak na prawdę to ciągle żyje studiami. No cóż. Nic innego póki co mi nie zostało, potrzebnego do szczęścia. 

A druga połowa życia zostaje w pociągu. Ale pomimo tego, że przyjazdy i powroty do domu spędzam właśnie w takiej a nie innej komunikacji to wtedy myśli zaczynają się kłębić jak oszalałe.

I co z tego, że dziś jest piątek... Że powinnam cieszyć się z tego wszystkiego, jak wszystko póki co idzie pod górę i tak na prawdę człowiek zaczyna się gubić w labiryncie. Nie dość, że żyje na dwa miasta, to jeszcze tak na prawdę brakuje mu czasu na zrobienie czegokolwiek bo ciągle "coś", brak wewnętrznego spokoju bo każdy ciągle czegoś chce. I bądź tu człowieku zdrowy i uśmiechaj się każdego dnia...