Sobota bardzo udana, jak widac na foto powyzej. zdjecie robione u Martuchy w kuchni.
Przy wigilijnym stole zasiadaja od lewej: Tecu, Krzychu, Antek belmondo i Marian.
Krejzolkłe. Naprawde wieczór obfitowal w wydarzenia.
Niemoglo zabraknac debaty o Majkelu Dżeksonie i tańca dziadów. Ponadto dyskusji oczywiscie nie bylo konca.
Działo sie a działo, ale to juz temat na głebsza dyskusje.
Tymczasem zbieramy sie do Rajczy, ktora zapowiada sie calkiem calkiem... a konwencja o polepszeniu losu rannych w polu bedących, to przy tym naprawde.. chuj xD jak to siedzacy przy stole powyzej filozof dzisiaj okreslil.
Samłon kol najn łan łan! Szorti faja on de densflor! <łapy w górze>
Takze poki co mamy zapierdol, nie ulatwia nam nikt i nic, ale jak to my, zawsze sobie jakos damy rade.
Wkurwiam sie naokraglo, bo jak to ja i jak to mnie, wszystko wkurwia i z Rajczy, to ja chyba bd w bagazniku wracac.
Have fun pustaki.