To tak, jakbyś krzyczał, ale nikt nie może cię usłyszeć. Czujesz się wręcz zawstydzony,
że ktoś może znaczyć dla ciebie tak wiele, że bez niego czujesz się nikim.
Nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli.
Czujesz się beznadziejnie,
jakby nie było dla ciebie ratunku.
A kiedy jest już koniec i to odeszło
praktycznie marzysz o tym
by mieć te wszystkie złe rzeczy spowrotem, tak by móc mieć i te dobre.
chcesz ponownie przeżywać to całe piekło, bo razem z nim przychodzą też tamte miłe chwile.