Cześć, hej, dobry wieczór, witam!
Założyłam w końcu to, do czego byłam negatywnie nastawiona. Jestem Emilia. Mieszkam w Warszawie. Jestem studentką AWF. Trenuję zawodowo piłkę nożną. Prowadzę dobrze prosperujący salon fryzjersko - kosmetyczny. Chcę z wami się czymś podzielić.. Przede wszystkim tym by nigdy się nie poddawać. Jestem na to żywym dowodem. Gdy urodziłam się lekarze stwierdzili u mnie poważną wadę serca, żółtaczkę jak i białaczkę. Rodzice? Pojęcie względne. Matka zostawiła mnie gdy dowiedziała się o chorobie, nie chce nawet o niej słyszeć. Czy kiedykolwiek jej wybaczę? Nie wiem.. W mediach pełno reportaży o tym jak ludzie mają ciężko, mimo to walczą, mnie wolała pozostawić. Tata? Nawet go nie znam.. Wiem jedno, że do końca życia będę mu wdzięczna za to, że podarował mi drugie życie.. Dość nietypowa historia wiem.. Nie każdy człowiek ma życiu łatwo.. Funkcjonuje normalnie, staram się żyć normalnie. Nie tym co było a tym co jest dziś. Na przeszłości, przyszłości nie zbuduję. Przez pół życia tłukłam się po domach dziecka / sierocincach / rodzinach zastępczyk. Nie byłam idealnym i grzecznym dzieckiem. Swego czasu uzależniłam się od narkotyków.. Jednak w momencie gdy zmarł mój "brat" przejrzałam na oczy.. Nie wszystko jest takie proste na jakie może się wydawać. Nie zawsze jest kolorowo tak jak w filmach.. Walczyłam i będę walczyć dalej. Nie pokażę swojej słabości. Tak jak miłosne rozterki. Jak sądzicie warto zaryzykować po przykrych wydarzeniach? Dać szansę? Czy może poczekać na to co będzie jutro? Tak jutro, pojęcie względne.
22 STYCZNIA 2017