Dzisiejszy dzień oceniam na plus. Nie ze względu na to co robiłam z koniem, co osiągnęłam, a czego nie, po prostu za to, że mogłam z Nim być
Dziś udało nam się zrobić dwie sesje. Na pierwszej ok. 15 minutowej było spokojnie, zrobiliśmy friendly na worek, trochę jeża
i przeciskania pomiędzy stosami opon. Chwiliami brakowało mi skupienia konia, ale póki co nie przejmuję się tym za bardzo.
Drugą sesję mieliśmy dłuższą, ale na początku było trochę spięć.
W między czasie po jednej stronie padoku pojawiło się straszne 'coś' i to 'coś' zjadało kucyki :p
W związku z czym Dunaj był bardzo nerwowy i było kilka nieporozumień takich jak zmiany kierunku podczas ruchu po kole, oczywiście z inicjatywy konia, nie mojej.
Gdy udało mi się go nakłonić do kilku okrążeń w kierunku wybranym przeze mnie i gdy już się uspokoił, wsiadłam.
Na początku wszystko na spokojnie, a później zaczęło się na nowo, gdy tylko kierowałam się
w stronę strasznego "cosia" koń się spinał, chodził bokiem i przyspieszał.
Uznałam taką jazdę za bezcelową i po chwili zsiadłam, uspokoiłam Dunka i porobiliśmy jeszcze trochę ustępowania łopatką,
na dobrze wykonanym ćwiczeniu zakończyliśmy.