nie wiem, czy to zdjęcie kiedykolwiek tu było, ale mi to ganz egal, ważne, że Bródno-Podgrodzie, i że to, mimo, że tego nie widać, 506 : )
tak czy owak, jestem w dole (o, to nowość), ale chyba większym niż zwykle. bo to, co kiedyś mi się nie udawało pojedynczo, teraz zebrało się w jedną, wielką, śmierdzącą kupę. wiem, z innej perspektywy być może to śmieszne. chociaż nie oszukujmy się, uwielbiam ironizować.
wiem, że jednego nigdy mi nie brakuje - ludzi. i chociaż większość mnie denerwuje, to jest kilka wspaniałych, wielkich osób, dzięki którym żyję. nie będę Was wymieniał - sami wiecie, że o Was chodzi. mam tu na myśli osoby, które pomagają mi we francuskim, nasz kochany zespół enesdidżej, dzięki któremu mogę przeżyć czas w szkole oraz osobę, która jest moim odbiciem w lustrze jeżeli chodzi o charakter i cechy - również te przez nas niepożądane.
oprócz tego smuci mnie to, że niektóre osoby nie wywiązują się z poważnych obietnic, bo przyjaźń to jednak nie byle co, nie? mam tu na myśli 2 osoby, chociaż w zamiarze chodziło mi o 1. ale cóż - mi zależy, Tobie przecież nie musi. a jeżeli chodzi o tą 2 osobę - żyj sobie, jak chcesz, ale jeśli wysyłam Ci, wydaje mi się, dosyć jasny sygnał, żeby się ode mnie odpier...lić, bo wolisz żyć bez zasad, mimo obietnicy, że się poprawisz, to się zastosuj. nienawidzę niereformowalnych ludzi, którzy obiecują poprawę. bo jak nie obiecują, to niech się sami męczą.
no cóż, jutro trzeba się rano ogarnąć, bo mimo, że idę na 2 lekcję, muszę wykonać wiele zajmującychczas czynności, jak np napisanie artykułu do gazetki. jeszcze jakbym pisał o czymś ciekawym (WŁAŚNIE, GDZIE SĄ TE OSOBY KTÓRE SĄ W STOPCE REDAKCYJNEJ A LEJĄ NA GAZETĘ?!), to może by to jakoś szło. a tak to piszę, by pisać.
brejnocy.