hahahah, najarane jak bąki
miałam tyle myśli..i już nie wiem co napisać. przypominają mi się wszystkie nasze akcje, bolące brzuchy od śmiechu i oczy pełne łez, przegadane godziny, noce. wszystkie grube rozkminy, które pozostaną tylko nasze. ale to że jesteś gdzieś tam daleko, beze mnie, nic nie zmienia. wszystko pozostaje tak jak było. cieszę się, że nadal mamy u siebie wsparcie, że mimo iż na odległość, to potrafimy sobie pomóc, podnieść na duchu. wiem, że damy rade, bo kto jak nie my? jebać tych wszystkich dla których przyjaźń nic nie znaczy, przyjaźń nie kończy się nagle bo coś.. przyjaźń trwa nawet jeśli dzielą ją te jebane tysiące kilometrów, i w końcu przyjaźń rodzi się sama, po jakimś przeżytym z daną osobą czasie, przychodzi nagle dzień w którym uświadamiasz sobie " kurde, ona jest dla mnie jak siostra"..
i to jest w tym wszystkim najlepsze.
czekam na ten październik, czekam na Ciebie SUKO <3 i tęsknie..
BO W PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI NIE CHODZI O TO, ŻEBY BYĆ NIEROZŁĄCZNYM, TYLKO O TO, ŻEBY ROZŁĄKA NIC NIE ZMIENIAŁA.
wszystko w temacie:)