To był zdecydowanie dobry dzień. W szkole wszystko w normie, dziadkowe wyniki badań wyszły świetnie, pogoda dopisywała i wycieczka rowerowa do Spały z Diną na zakończenie wszystkiego!
Brakowało tego. Miło było wybrać się gdzieś razem, pośmiać i pogadać jak kiedyś. Ostatnio brakuje nam na to czasu. Brakuje czasu dla prawdziwych przyjaciół, wszystko ciągle się zmienia... W momencie kiedy zaczynam się do kogoś przyzwyczajać nagle go nie ma. Niesamowite. Takiej magii nie powstydziłby się nawet Copperfield. Ale przez to jakoś ciężej znowu komuś zaufać. Zaczyna się dystans. Nie można uprzedzać ludzi, że kiedyś się odejdzie? Zaoszczędzić komuś cierpień, albo przygotować go na nie? Może wtedy nie bolałoby tak bardzo. Oddajemy ludziom kawałek siebie i nieodwracalnie go tracimy. Pieprzyć. Przecież niektórzy ludzie którzy stają na naszej drodze wszystko nam rekompensują, a wszystko co było przestaje mieć jakąkolwiek wartość. Ta cała 'pustka się wypełnia i nie ma już znaczenia kto odszedł, ważne kto został.
Poza tym mimo iż każda część mojego ciała jest obolała, ponieważ wysiłek fizyczny to nie coś do czego zostałam stworzona- uśmiech nie schodzi mi z twarzy! Dobrze czasem tak dla odmiany oderwać się od codzienności. Tak, dzisiaj jestem szczęśliwa! :)
***
Czym dla ptaka są skrzydła, tym dla człowieka jest przyjaźń: wznosi go ponad proch ziemi.
( zakochałam się w tym! )
' We're running to the edge of the world
I don't know if the world will end today (...)
See a new beginning rise behind the sun
We can´t never catch up to them as fast as we run.
- M. Manson. Running to the Edge of the World