Hejo ludzie.
Długo mnie nie było, ale jakoś już blog nie rajcuje mnie jak kiedyś i rzadko coś tu napiszę, jednak raz na czas trzeba się zebrać i walnąć głupiego posta. Zacznijmy od początku. Jak w ostatnim poście wspomniałam, Jasiek miał roczek, mi troche ten wieczór z rodziną nie wypalił ale młody został obdarowany i był ucieszony co najważniejsze, roczek ma się TYLKO raz. co do spotkania po latach przebiegło ono inaczej niż się spodziewałam, choć źle nie było. nieoficjalnie mam Krzyśka, oficjalnie to się nienawidzimy. słodkie to takie.
Jest niedziela, gorąco w pizdu, miały być burze, fuck my life.
Na zdjęciu największy przypał świata pt "pozdrawiam was ciule"
co za duzo to nie zdrowo
moze za niedługo coś napisze