Tak bardzo wymarzone, tak bardzo upragnione, zdobyte ciężką pracą i wieloma godzinami za kółkiem, olbrzymim kosztem finansowym... kawałek plastiku o który starałem się od lipca zeszłego roku (rozpoczęcie kursu) w końcu jest mój... i to po siedmiu dniach od zdania egzaminu :D Przyznam szczerze, wiele razy byłem już na skraju rezygnacji ale teraz wiem że warto było nie poddawać się i walczyć o swoje marzenia :) Jedyne co mi się w nim nie podoba to ZDJĘCIE - jest DO BANI ale właśnie tak wyglądałem gdy szedłem na kurs :[zly]