widzę Cię często, kiedy milczę bez powodu. W obcych twarzach, nieznajomych męskich karkach i nieobliczalnych uśmiechach. Powiedz mi proszę, że masz tak samo. Bo boję się, cholernie, że przerośnie mnie to, co powinno być dla mnie oczywiste. Że zabraknie mi pięknych słów, których nie rozumiem i uczuć, o których jedynie słyszę. Albo nie, najlepiej nic nie mów. Słowa wszystko psują, tak jak wyznaczniki, obsesja posiadania i sztucznego braku samotności. A ja chce tylko, od czasu do czasu, pobiegać w deszczu i poprzewracać się w trawie. Bez żadnych filozofii, obietnic i ograniczeń. Jednie czuć jak świat kurczy się do rozmiaru przyspieszonego oddechu. Potrafisz?