riotgrrrl No właśnie- u mnie kluczowe było, żeby przestać myśleć, zastanawiać się, zamartwiać, zająć się czymś innym. Na początku trudno było mi tak po prostu nie myśleć, a i miałam wrażenie, że jestem nie w porządku nie myśląc o tym. Wszyscy w okół mówili mi, żebym po prostu zapomniała, że on kiedykolwiek istniał, a ja odpowiadałam: jak to, przecież nigdy nie zapomnę!
A ta pustka jest najgorsza, wracałam ze szkoły i przeszukiwałam mieszkanie w jego poszukiwaniu, godzinami patrzyłam się na jego miskę...
Od listopada minęło już kilka miesięcy, a ja wspominając go nadal mam łzy w oczach.
I bardzo mi się on przypomina, jak patrzę na zdjęcie z tej Twojej notki - był baaardzo podobny.
Nie chciałam, żeby odchodził i przez kilka godzin trzymałam go w łóżku lekko się przytulając, leżałam z nim w łóżku aż jego łapki były totalnie zimne, a później on cały. Mama na mnie krzyczała, że to robię i powiedziała, że trzeba go już zakopać.
No dobra, koniec, więcej na razie nie napiszę, już się rozkleiłam.
riotgrrrl ajć, znam to uczucie dobrze, aż za dobrze... ja nie mogłam sobie z tym poradzić przez dłuższy czas i prawie wpadłam w depresję, ale mojej mamie udało się mnie jakoś z tego wyciągnąć. nadal pozostał jednak smutek. to niesamowite jak łatwo potrafię się przywiązać do zwierząt.
lemlemur siom ja już jutro jestem u was! mam nadzieję, ze przyjdziesz z klaudią! i mam proźbę jak to przeczytasz do jutra lub coś to zgraj mi może zdjęcia z grecji, bo ja nie mam ani jednego. @_@ byłabym Ci mega wdzieczna, tęsknię! <3 ; *