Powrót do korzeni
Wytrąca się zorza z krypty gajowej kołyski, gdzie wepchałam pod szyld z karczmianym łbem czarnej niedźwiedzicy wszystkie życiowe futra. Wilki odeszły. Co noc ciosam z różanego drewna kołek wichurny, to kołek na którym jak czapla skryta kirem węszę łunę świtu. Krzyżuję ramiona i sen schodzi w miedź sercowego rożna, czy tam znajdę watahę rudą z gorąca, tlący się obłok dziczy w której odbyło się życie, czy ćmy , skierki paproszki a chorągiew witamin na szczycie kosy a życie rozebrane z pereł wciśnięte w szmaty, struny, minotaura gnaty&? Włóczą się koty i z szabli doklejam im kły, siekacze, wąsy. Zanim zawiśniesz mdłym kulczykiem w miejscu pożegnania otworzę kirem kamień i piorun zimowy wymieni Ci serce na mrożony owoc, owoc wytrąci ciszę, jak matka miętowa i mączna wydmę tą chwilę w gong uczty. Wilki zwiastują szarówkę, wichura kształtuje kliszę. Powracam ze skazą w weselną salę, mirt toczy ciemnia, trzeba zasadzić skałę.
www.youtube.com/watch?v=lb3iIeh0Ruw