Yhmy... jak tam u mnie?
Hmm zajebiście... po prostu wszystko tak mi się układa że aż mnie głowa boli ot tego bo nie umiem sobie radzić psichicznie...
Ciesze się że stajnia jest moim drugim życiem bo bym dawno zaczęła robić złe rzeczy... bym wpadla w coś strasznego :(
To co się na chwilę obecną dzieje to jest koszmar z którego tak łatwo sie nie obudzisz bo musisz go przeżyć do końca i niby starać se zrozumieć!
Wszystko jest coraz gorsze i coraz żle...
chce mieć własne zdania , własne prawa , własne decyzje które nie będą krytykowane i poniewierane...
mam dość totalnie...
dobrze ze mam konia , jedyna ona i pies zawsze mnie wsperaja...
Tak odbiegając od tematu to Dakota przy kowalu :D taki sport konik z niej :D fajnie tez z nia się dogaduje średnio ale lepiej tak niż wcale gorze... i mieć ze sobą na pieńku... tak jak ma ze wszystkimi...
kurde czy ja jestem taka pechowa czy co ?
czemu jestem inna ?
Dlaczego jestem inna?
Te oto pytania zadaje od kąt mi życie dało w kość jak miałam 7 lat :(
Tudno... powiem tak , psichika mi narazie wytrzymała ale juz daje siwe znaki że siada mi z kadym dniem, tygodniem, miesiącem i rokiem...
No cóż każdy kto mnie poznał we że naprawde jestem Specyficznym człowiekiem/przyjaciółka/dziewczyna/córka/siostra... itp...itd...
Co mam zrobić skoro wam taka przeszkadzam ?
nie moja wina ze od 7 roku mojego życia rana została w psichice i blizna do dzisiaj jest i pozostanie... nikt mi jej nie usunie bo blizn sie nie da usunąć...