I już po weselu, było cudownie, szkoda że tak krótko.
Mama Grzesia tak bardzo chciała nas pobłogosławić, niestety nie było jej dane...
Przed mszą pojechaliśmy po błogosławieństwo na cmentarz a za nami wszyscy goście. Pomodliliśmy się chwilkę nad grobem rodziców Grzesia i pojechaliśmy do kościoła.
Trzyletni Bartuś zauważył w kościele na oknie gołąbka, siedział tam sobie przez całą mszę. Wszyscy pomyśleliśmy o tym samym, niektórzy mieli łzy w oczach...