Magda z ciocia na festynie. Nie chciala na początku siebawic. ale jakos to poszlo ze nie chciala wracac z tej zjezdzalni. xd potem pojechalismy na pizze i oo. majowka minela jak zawsze szybko. matury sie zaczely. kolejny dzien meki za mna. polski poszedl nawet przyzwoicie ale matematyka to tak srednio. połowy jestem pewna ale tej drugiej polowy tak nie za bardzo. zrobilam piec zadan otwartych. moze beda dobrze. oby. jestem teraz w Łukowie. dominike wiozlam do domu dziecka i Koleżanki. siedze w samochodzie bo nie chcialam wchodzic tam. nie dla mnie takie widoki. boje sie ich po prostu... potem lece do kolegi i sandry i ooo. nic ciekawego. wczoraj tez bylysmy z Magda. czas nam szybko zlecial. a tak padalo ze nie wiem. w koncu sie uspokoilo i bylo okej.

milego dnia zycze wszystkim. piekna pogoda na spacerek.

sa takie rzeczy, których sie nie wybacza..