Dzisiaj znowu wspominam bal...
Dlaczego?
Bo wczoraj Ada (jako, że była to Środa Popielcowa)- zabroniła mi jeść czekoladkę;p Dagmarka przecież ubóstwia czekoladkę (Milka z orzechami...) i należy dać jej słodkości kiedy tylko ma ochotę;) Ale się powstrzymałam:)
Musiałam:)
Więc nie wiem, czy wspomnienie balu- to dobre porównanie- z czekoladką,
aczkolwiek tańcować również uwielbiam, więc... chyba jednak dobre:)
Ostatnio zresztą mam wilczy apetyt.
Boję się- że kiedyś w końcu wybuchnę!
Jak ta krowa, która cały czas piła wodę, aż wybuchnął jej żołądek!
Tiaaa...uczę się tej okropnej historii...
Już w sobotę
Dlatego urwałam się ostatnio wcześniej z pracy...
Aha- muszę się Wam pochwalić, że kupiłam sobie śliczny prezent urodzinkowy:
słownik PONS duuuży 130 000 haseł pol-niem/ niem-pol + CD gratis;)
Wspaniały jest i tworzy z moimi prezentami gwiazdkowymi małą piękną kolekcję pomocy naukowych DE
Ale nie na półce- bo na półce się kurzy i nic samo mi do główki nie wejdzie
więc leży przy komputerku.
Po mojej lewej stronie- więc tłumaczę sobie, że od serca:)
Hmm... ciekawe kiedy będę na tyle obkuta, aby rzucać idiomami na "dzień dobry" oraz synonimami w mailach... Interesujące... Z niecierpliwością czekam na tą chwilę!
Ok- koniec rozważeń i marzeń...
Zmykam spowrotem do historii.
Buziaki:*