- Ha! Ale ty nie wiesz, czego chcę. Tego, czego pragnę, nie można mi dać - odpowiedziała powoli, podnosząc na niego swoje duże, kasztanowe oczy.
- Gwiazdka z nieba? Kupię ci. Lot na księżyc? Mogę ci za niego zapłacić. Miłość jakiegoś chłopaka? Oj, no proszę cię, przecież oboje wiemy, że żadnego nie kochasz. Ba! Ty nikogo nie kochasz, prawda?
Dziewczyna szepnęła coś pod nosem i wstała, po czym kopnęła z całej siły mebel, chcąc rozładować swoją złość. Przeklnęła i zaczęła iść w stronę drzwi, ale mężyzna zatrzymał ją, szarpiąc ją z całej siły za ramię. Wyglądał na szalenie wściekłego.
- No co?! Aż tak bardzo chcesz wiedzieć? - wyceciła przez zaciśnięte zęby i popatrzyła się mu wrogo w oczy. - Chcę... zwymiotować.
Mężczyzna wyglądał na bardzo zdziwionego jej słowami. Nie wiedział przez kilka sekund, co jej ma odpowiedzieć. Po chwili zrezygnowany westchnął i rzekł:
- Dlaczego?
- Bo za dużo dzisiaj zjadłam - powiedziała radośnie, idealnie maskując swój smutek i ból, który cały czas powodował łzy w jej oczach. Szybko nimi zamrugała, hamując łzy.
- Jesteś szczęśliwa?
- Tak.
- Nic ci nie dolega?
- Nie.
- To dobrze.
Kłamca