Cześć Kochane! Ale mnie tu dawno nie było, w ogóle zaniedbałam sprawy internetowe, blogowe, ale miałam powody. Kilka z Was do mnie pisało, co tam u mnie i jest mi miło, że ktoś o mnie nie zapomniał i się tym zainteresował :) Długi czas nie zdradzałam się, aż do dnia kiedy na instagramie ujawniłam co u mnie. Wiele osób pomyśli, że przecież to coś normalnego, taka kolej rzeczy, ale nie wiecie jaka to zmiana, jeśli przez długi czas było ciągle tak samo, a nagle wszystko obróciło się o 180 stopni! :) (tak, wbijajcie do mnie na insta, tam możecie być ze mną na bieżąco)
A więc, pamiętacie jak w roku szkolnym narzekałam na rutynę, monotonnię w moim życiu? Jak pragnęłam zmian, jak żyłam tym, aż skończę szkołę i żyłam nadzieją, że w końcu się coś zmieni. Czy się zmieniło? cały maj i połowa czerwca minęła w rozczarowaniu, nic się nie zmieniało, a nie przepraszam, wkoroczyła już totalna rutyna. Co się ze mną stało? Stałam się antyspołeczniakiem, co to znaczy? Jeszcze w roku szkolnym odcinałam się od ludzi, ale w okresie wakacji już w ogólę. Obawiałam się konkatku z ludźmi, bałam się, że kogoś znajomego spotkam i co wtedy? Przecież zapadnę się pod ziemię, nie będę wiedziała co powiedzieć, nie spojrze tej osobie nawet w oczy. Tak, unikałam na każdy sposób kontaktu z ludźmi, idąc ulicą szłam ze spuszczoną głową. Moja samoocena spadła całkowicie, siedziałam non stop sama zamknięta w pokoju. Aż do pewnego dnia.. Mój Łukasz widział, że coś jest ze mną nie tak, jak to określił nawet stałam się "dzika", nie chciałam wychodzić, nigdzie jeździć, więc postanowił to zmienić, przyjechał z pracy z wiadomością, że Jego szefowa szuka pomocy na festynach, zarobię sobie, wyrwę się z domu, oczywiście pierwsze co zaświtało w mojej głowie to obawy, obawy przed kontaktem z ludźmi, który na festynach miałabym non stop, przecież nie dałabym rady! Ale stwierdziłam,że to przemyślę, chciałam sobie dorobić. Kilka godzin później zadzwonił telefon mojego Łukasza - to Jego szefowa, z kolejną wiadomością, że do Rossmanna szukają kogoś, a że wiedziała, że interesuję się kosmetykami to pomyślała o mnie. Przeprowadziłam rozmowę z moją mamą, aby mi doradziła, telepałam się z nerwów, bo nie wiedziałam co robić. Jednak stwierdziłam, że CV mogę złożyć, nic mi się nie stanie. W niedziele napisałam CV, zawiozłam do zastępczyni kierownika, która mieszka w miejscowości mojego Łukasza, a w poniedziałek dostałam telefon, że zapraszają mnie na rozmowę we wtorek. Tak, byłam przerażona, szczególnie jak dowiedziałam się, że będę musiała zachęcać ich do zakupu na tej rozmowie, pół nocy nie spałam. Gdy nastał wtorek byłam podekscytowana, ale to minęło jak się dowiedziałam, ile dziewczyn przyszło na rozmowę. Od razu powiedziałam do Łukasza - "To nie ma sensu, inne są lepsze ode mnie, nie idę na rozmowę", nie pozwolił mi na to, kazał iść. Poszłam i poszło całkiem ok, ale ja byłam pewna na 100%, że nic z tego, więc moja rozmowa była na "odwal się". Na koniec dostałam informację, że jeśli nie zadzwonią do piątku to wybrali kogoś innego. Wróciłam do domu i już zapomniałam, że w ogóle była jakaś sytuacja z pracą. W środę wstałam, a tam 5 połączeń nieodebranych, oddzwaniam i słyszę - "Dzień dobry Pani Dominiko, czemu Pani nie odbiera jak mam dla Pani taką dobrą wiadomość? Została Pani przyjęta do pracy!" niby się cieszyłam, ale nie dowierzałam i byłam przerażona. Przecież tak szybko wszystko szło, za szybko! Nie wytrzymamtego tempa. A od poniedziałku zaczęłam pracę i już minął ponad miesiąc jak tam pracuje :) Pierwsze dni były dla mnie straszne, nie pod względem tego, że musiałam pracować, ale że miałam ciągły kontakt z ludźmi, którym bałam się spojrzeć w oczy. Ale ta praca dała mi wiele, nie tylko zatrudnienie, zarobek, ale to, że wróciła dawna Dominika - ta z przed 4 lat! Znów kocham kontakt z ludźmi, ciąglę bym gdzieś jeżdziła, spotykała się ze znajomymi, nienawidzę teraz siedzieć w domu! uwielbiam z nimi rozmawiać, spędzać czas, ekipa z jaką pracuje jest najlepsza na świecie, tyle pomocy, życzliwości z ich strony, pracuje z nimi krótko, a mam wrażenie, że znam ich od lat! Zmieniła się również kwestia mojego wyglądu, możecie to zobaczyć na zdj, chociaż kamerkowe, więc nie widać. A więc, znów wróciłam do blondu! :D Nie jest to co prawda to przed farbowaniem 3 lata temu, ale do mocno siwych dojdę, pomalowane mam tylko i wyłącznie swoje naturalne, bo już taki miałam odrost, cała reszta została ścięta i to co widać do balejaż na moich naturalnych. A przed ścinaniem miałam już je prawie po pas! Ale były cieńkie, mizerne, więc musiałam je ściąć :) Jak to mówią: "Kobieta zmieniając fryzurę chce zmienić swoje życie", ja najpierw zmieniłam swoje życie, a później fryzurę. Zmieniło się wszystko na lepsze i mam nadzieje, że nie zapeszę i będzie tak jak jest :) Trzymajcie się, całuski!