Wszystko się zmienia... Wszystko. Jedno się kończy, drugie zaczyna. Człowiek się gubi w otchłani problemów, nie radzi sobie z własnym życiem. Dotyka dna. A inni zamiast wciągać go na górę, spychają bardziej w dół. Nie wyciągają tej pomocnej dłoni, która jest nie zbędna w kryzysie umysłu... Nie wszyscy to rozumieją i nie zrozumieją dopóki sami nie osiągną dna... To boli...
Właśnie, jedno się kończy, a drugie zaczyna... Ja w sumie dna nie sięgnęłam... ale jestem co raz bliżej. Nagle całe życie muszę zmienić... przez kilka słów, których nie da się cofnąć... Nie ma co.. trzeba żyć dalej i cieszyć się z tego co się ma. Gorzej jak ktoś nie ma nic...
"W taką ciszę wszystkie gwiazdy na niebie wyliczę. Ciebie wołam, ale cisza i pustka do okoła"