Rysunek mi nie wyszedł "trochę"
-Nie będę jadła siana-surowo zaprzeczyłam stanowczo,gdyż jedynym pożywieniem w pociągu było siano,a mieliśme tydzień daleko za nami."Jedz!"zdawały się mówić oczy Duszy.-No dobra-powiedziałam i wzięłam kawałek siana do ust i zaczęłam go żuć.Kiedy Dusza odwróciła łeb wyplułam to ochydzctwo z obrzydzeniem.Mati sprawił że chciało mi się walczyć o wolność,byłam tak przejęta tym wszystkim.
Po paru dniach od jedzenia siana dojechaliśmy na miejsce.Konie miały ciągnąć przednią część pociągu,a ja i Mati mieliśmy podtrzymywać z tyłu i pchać.Po jakimś czasie ręcę mi odpadały i miałam całe poniszczone buty od rycia nogami w ziemię w celu podtrzymywania równowagi.Nagle z przodu wybuchło zamieszanie,to Mustang leżał na ziemi w bezruchu,Dusza patrzyła na niego z niepokojem.Gdy go odciągali koń nagle się zerwał i zaczął uwalniać wszystkie konie.Postanowiłam wykorzystać tę sytuację i szturchnęłam Matiego,ten zrozumiał o co chodzi.Obydwoje odskoczyliśmy od lokomotywy,a że wszystkie koni,które ją ciągneły uciekły,zaczęła sie powoli zsuwać.-Łapcie ją durnie!-krzyknął jeden z kolonistów,ale było już za późno,wskoczyliśmy na grzbiety naszych koni i uciekaliśmy przed lokomotywą osuwającą sie z pagórka.
Ciąg dalszy nastąpi...