Ostatnio tylko to śpiewam mojemu dziecku. Ma dość. Nie wiem tylko, czy piosenki, czy mojego wykonu.
Oczy zielenieją. Ja jestem zachwycona, babcia J. zawiedziona, a tata... Nie wiem. Podobno wolałby brązowe. Nati jest jego klonem. Teraz mam ich dwóch. Powinnam zacząć wzywać pomocy...?
Wróciłam do pracy. Tylko na dwie godziny dziennie, ale na początek dobre i to. Od października zaczynam udzielać korepetycji. Wracam również na studia. Życie można albo przeżyć, albo przeczekać. Nie jestem cierpliwa. Nie lubię czekać. Zostaje opcja numer jeden.
Mam jeszcze parę spraw w zanadrzu i pewnie za jakiś czas o tym napiszę.
Do odważnych świat należy. Jestem mamą. Nie mogę się bać. Teraz to ja będę przeganiać potwory.