photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 LIPCA 2014

SUFIT - ŚWIADOME MACIERZYŃSTWO

Jestem mamą niespełna dwa miesiące. Może zabrzmi to infantylnie, ale lubię ten stan. Mamy z dłuższym stażem patrzą na mnie ze zrozumieniem, ale również z pewną kpiną, tak sądzę. Może dlatego, że od początku zamiast zachwycać się cudem narodzin, umiem mówić o tych mniej przyjemnych aspektach, które zwykle traktuje się z obojętnością i nazywa czymś oczywistym. Potrafię powiedzieć, że mam najcudowniejszego syna na świecie i potrafię powiedzieć, że syn daje mi w kość, kiedy nie możemy się dogadać co do pory snu. Potrafię powiedzieć, że świetnie sobie poradzę, ale potrafię również powiedzieć, że czasami potrzebna mi pomoc. Mogłabym się z nim nie rozstawać, a jednocześnie chciałabym mieć czasem chwilę dla siebie - ot, żeby móc pogapić się w sufit. Nieważne, po co. Ważne, że dla siebie. Mamy myślą, że nie wolno mi "narzekać", bo to dopiero początek i będzie gorzej. Cóż za ignorancja z ich strony! Oczywiście, że będzie źle. Ale będzie też fantastycznie. A ja nie narzekam. Mówię głośno, co czuję. Gdyby więcej młodych mam nie bało się mówić o swoich uczuciach, może nie byłoby depresji poporodowych (chociaż uważam, że każda z nas ją przechodzi, ale w różnym stopniu) ani dzieci wyrzucanych do śmietnika, gotowanych w autach, upuszczanych na podłogę... Mamy są mamami zawsze. I zawsze chcą być najlepsze w tym, co robią. Nie tylko dlatego, że w pewnym sensie tego się od nich oczekuje i tym samym wywiera presję. Każda mama wie, że chce być dobra. To jak z błędami w życiu: nie muszę nikomu wypominać, że coś zrobił źle - jeśli jest dojrzały emocjonalnie to sam ma taką świadomość. Nikt nie ma prawa powiedzieć matce, że jeśli w danej chwili jest zła na dziecko to jest złą matką ogólnie. Nikt nie ma prawa powiedzieć, że "tak nie wolno". Relacja między matką a dzieckiem to całe spektrum uczuć, od kolorowych do tych czarnych. A złość jest naturalnym przeciwieństwem radości, która to radość bez złości nie może zaistnieć. Matka, która kocha dziecko, umie kochać, a czasami nie lubić... Może się dopiero tej miłości nauczyć i to też będzie naturalne. Potępianie młodych mam za to, że na początku nie potrafią się odnaleźć i potrzebują czasu oraz pomocy, żeby nauczyć się kochać własne dziecko to błąd i krzywda przeogromna - dla matki i dla dziecka.

 

Nataniel nauczył mnie wiele w bardzo krótkim czasie. Uczymy się siebie nawzajem oraz siebie nazwajem o życiu. Przede wszystkim nabrałam pokory. Nie szastam opiniami na prawo i lewo, bo już wiem, że żeby móc o czymś mówić, trzeba tego doświadczyć. Przykładowo: dziecko zmienia życie. Nie jest to czcze gadanie rozżalonych młodych rodziców, którym nagle świat się skończył, bo przez dziecko nie mogą imprezować. Co to, to nie. Po prostu naprawdę tak jest. I trzeba do tego dojrzeć, każdego dnia możliwie najlepszej opieki nad dzieckiem. Trzeba umieć przeorganizować plan dnia, tok myślenia... I trzeba umieć przyznać, że jest ciężko, przynajmniej na początku. Jeśli chcemy mówić o świadomym rodzicielstwie, musimy umieć głośno powiedzieć o swoich błędach i słabościach. Nie ma rodziców idealnych, tak jak nie ma dzieci idealnych. Świadomość własnej nieporadności w odnajdywaniu się w nowej rzeczywistości jest oznaką dojrzałości oraz może pomóc wszystkiemu sprostać. Wszak ciężko leczyć jakąkolwiek nieprawidłowość nie znając diagnozy, prawda? Dziecko zmienia życie. Kto ma dziecko i chce być rodzicem, ten wie. Czasami można mieć dziecko i nie być rodzicem, ale to już inna historia.

 

Tak, Nataniel jest świetnym nauczycielem. Oprócz pokory, uczy mnie cierpliwości, rozpoznawania i nazywania uczuć, a także głośnego o nich mówienia. Uczy mnie pewności siebie i walki o swoje racje, bo teraz już nie ma, że "się wstydzę" albo "nie wypada". Tak długo jak dotyczy to mojego dziecka, mojego partnera i mnie nie ma "nie da się". Nie mówię, że nagle z dnia na dzień zaczęłam być Xeną i rozwalam każdy system, byłoby fajnie, ale trochę mi brakuje. Jednak zmieniłam podejście, a od tego należy zaczynać wprowadzanie wszelkich rewolucji w życiu.

 

Mogłabym wymienić jeszcze wiele lekcji, które dał mi syn w tak krótkim czasie, a spodziewam się, że dostanę ich jeszcze mnóstwo. Na przykład: nauczył mnie kochać swojego ojca nową miłością. W obliczu nowej sytuacji w życiu, jaką było zostanie rodzicem, zarówno DeaiR jak i ja musieliśmy od nowa na siebie popatrzeć, spojrzeć tak naprawdę i uczciwie przyznać, co czujemy. To znaczy: ja musiałam utrwalić się w przekonaniu, że kocham dojrzałą świadomą miłością, która rozumie chwile beztroski, nie piętnuje błędów i potknięć, a jednocześnie umie warknąć, że coś jej nie odpowiada. Nie kocha się tylko wtedy, kiedy wszystko jest super, różowe i pachnie watą cukrową. Kocha się w zdrowiu i w chorobie, w bogactwie i biedzie. Kiedy chcesz go przytulić, a jednocześnie urwać mu... głowę.

 

I jeszcze jedna nauka: czas płynie nieubłaganie. Wszystko przemija, czasami niepostrzeżenie. Nataniel nauczył mnie, że pamięć ludzka bywa zawodna. Od tej pory, w miarę możliwości, staram się wszystko uwieczniać na zdjęciach i filmach, archiwizować dni minione i chwile, które nie wrócą, a także cieszyć się nimi, bo radość tych krótkich momentów ma ogromną wartość.

 

Od poniedziałku będę mamą na 100%. Ok, może na 90%. Jakieś 10% zostawię sobie. I nie ma w tym nic złego. Nieszczęśliwa matka to nieszczęśliwe dziecko, a żeby matka była szczęśliwa musi mieć świadomość, że jej dziecko jest cudowne, kochane, najważniejsze... Ale świat i życie to również inne aspekty. Ot, choćby patrzenie się w sufit. A co.

 

Informacje o d8versus


Inni zdjęcia: :) dorcia2700tam na górze elmar;) virgo123Wystarczy tydzień i jak zielono bluebird11Futerko przewietrzone judgaf... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24