photoblog.pl
Załóż konto

Tak, wiem, że nie napiszę w tym momencie nic nowego, ale ostatnio coraz bardziej się upewniam, że gdyby nie wszystkie bóle, które przechodzimy, nie potrafilibyśmy docenić prawdziwego szczęścia i gdyby nie tęsknota, znudzilibyśmy się sobą w rok, wszystko byłoby mało wartościowe, nudne i ulotne.

Kiedyś na blogu pewnego Niezależnego Mężczyzny przeczytałam, że kobietę trzeba trzymać na głodzie na tyle długo, aby mogła docenić obecność faceta, gdy ten wreszcie się zjawi i ją... Wybałamuci, czy cokolwiek. Może nawet po prostu będzie, bo przecież ślepa miłość nie wymaga i cieszy się z każdej piszczoty zmysłów, choćby nawet byłaby ona (ta pieszczota) nieplanowana i nieświadoma. To właściwie odnosi się do obu płci, tylko że faceci krócej czekają. Nie są tak wierni i zaangażowani. Przynajmniej z reguły. Ludzie tak mówią. Ja tam nie wiem. Nie znam do końca siebie, a co dopiero innego człowieka, a co dopiero jakiejś innej płci. Jesteśmy nieprzewidywalni i reagujemy impulsywnie. Śmieszy mnie, gdy ludzie czasami oglądając programy, filmy, seriale, czytając książki patrzą z żałością na postacie tam występujące i komentują "Ja bym tam nie poszedł/poszła", "Ale ona mówi głupoty", "Gdybym był/a w takiej sytuacji, to zareagowałbym/zareagowałabym inaczej". Bullshit! Nigdy nie wiesz, co zrobisz pod wpływem stresu, strachu, a nawet skrajnego przerażenia, zaskoczenia i wielu innych emocji, które nieraz doprowadzają do paraliżu. Możesz przebyć kilkanaście szkoleń z udzielania pierwszej pomocy, a na ulicy widząc człowieka z otwartym złamaniem i zakrwawioną twarzą, jedynie stać i patrzeć, mając w głowie pustkę.

Właściwie nie wiem, po co wciąż tu przychodzę. Po tak długim czasie, kompletnie bez powodu, o 4;28 w nocy (czy rano?) obnażając się jedynie z jakichś szczątkowych myśli, które przyszły mi do głowy "na szybko", nawet bez żadnych żali, czy z powodu kolejnego rozczarowania. Tak po prostu. To dziwne uczucie, bo do tej pory blog kojarzył mi się ze złymi myślami. Teraz chyba się ich pozbyłam. Podczas przerwy świątecznej zdałam sobie z tego sprawę. Są tylko te zwykłe i ludzkie, w normalnych stresujących, czy denerwujących sytuacjach. Żadnych nawiedzeń w nocy, czy niewytłumaczalnego ścisku w żołądku w ciągu dnia. Tylko zdrowe emocje.

A żeby być bardziej na czasie, bo akurat Ktoś mnie dzisiaj zapytal o to, jakie zmiany szykuję na zbliżający się rok. Otóż powiem otwarcie - moje życie jest zbyt dobre na zmiany (tak naprawdę jestem leniwą kluchą, która mogłaby zmienić chociażby dietę z odżywiania się kfc na jakieś kurczaki z ryżem, czy inne bezsmakowe paskudztwa albo też mogłabym zacząć ćwiczyć - o, chodzić na basen i pozbyć się w końcu cellulitu lub, jak to normalni ludzie mają w zwyczaju, nabyć w końcu zdolność chodzenia spać przed północą, bo ktoś kiedyś powiedział, że rozregulowany zegar biologiczny skraca życie, choć szczerze w to nie wierzę, bo gdy daję sobie w nocy czas na obejrzenie kolejnych dwóch odcinków serialu zamiast pójść spać, to mam wrażenie, że moje życie jest dłuższe i ciekawsze, jedynie mój poranek nie jest tak kolorowy)

Przestaje mi się podobać ten wpis, dlatego uciekam wsłuchiwać się w słowa Franoise Hardy (których co prawda nie rozumiem, ale o czwartej w nocy pozwalam sobie na olewanie treści, a zachwycanie się jedynie formą. Właściwie to coraz częściej sobie na to pozwalam. To czasami dobre, niezupełnie odmóżdżające, jednak skupiające uwagę na zmysłach, które zaspokojone rozluźniają całą resztę) i nie wiem, kiedy wrócę. Może w ogóle.

 

 

///

 

 

 

obiecanki cacanki

Dodane 31 GRUDNIA 2017 z kamerki
267
Info

Użytkownik czzk
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.