dziś opowiem Wam o tym, jak nie marnować swojego życia śpiąc do popołudnia
albo jutro
brakowało mi czasu
choć to zawsze tak głupio brzmi
pamiętaj, żeby zawsze robić coś, co pcha Cię do przodu
rozwija
chociaż o krok
chociaż o pół kroku
nawet, jeśli to będzie oglądanie tutoriali makijażowych o czwartej nad ranem
brakowało mi tchu ostatnio
sekundy dla samej siebie
i tej długo wyczekiwanej chwili
tej zawiechy
w której myślę
zrobiłam już wszystko niezbędne, co miałam do zrobienia, nadrobienia, zrealizowania
i nagle zaczynam myśleć, że może czas zacząć się nudzić
bo jestem tylko ja i moja oczyszczona głowa
i do tego oczyszczonego umysłu wpadają wtedy myśli, żeby wejść tu i napisać jakis syf
zamiast ładować się informacjami, faktami, opiniami, poglądami, całą masą różnych rzeczy, mam wreszcie czas na to, żeby dać coś od siebie. posiedzieć w ciszy sama z moimi (moimi własnymi!) myślami, które gdzieś tam krążą, ale za szybko wszystko się dzieje, żeby je poukładać
siadam i myślę, piszę, bo to miejsce jest ostatnim, które odwiedzam, gdy już skrajnie nic innego mi nie pozostało
i zdaję sobie sprawę, jak samotna i pusta byłam do pewnego momentu i jak często nie miałam już kompletnie nic do zrobienia, zupełnie jak człowiek czekający na śmierć
i to jest właśnie realne odzwierciedlenie powiedzenia żyj tak, jakby każdy dzień był twoim ostatnim, a ja tak żyłam, bo gdybym miała umrzeć, pomyślałabym okej, przecież wiem, że jutro będzie tak samo i tak samo nie będę miała już nic do zrobienia, wymarzenia ani nie zdobędę się na żaden akt szaleństwa pozwalający na odrobinę takiej świeżej, prawdziwej dziecięcej radości
nie, tu nie trafiłam
ale nie potrafię tego opisać
to jak typowy filmowy obrazek babci siedzącej na bujanym fotelu i robiącej na drutach
i ta babcia nawet umie wynosić z tego jakąś frajdę
jednak tylko dlatego, że na nic więcej nie może sobie pozwolić
nie wiem, czy tak można
ale współczuję tej dziewczynie
czym bardziej z tego wychodzę
a wychodzę
tym częściej pochylam się nad przeszłością i po prostu opada mi szczęka
ja chyba nie lubię się skarżyć, bo teraz zachodzi zjawisko wręcz odwrotne, zdaję sobie sprawę, w jakim dobrym położeniu się teraz znajduję porównując do tego, jakie było ono kiedyś
nie wiem, czy może mnie to przerażać, ale przyznaję się, że czuję się z tym... ambiwalentnie
i w tym momencie, gdy wypada jakieś piętnaście minut mojego poczucia pustki po prostu uciekam, bo nie mogę tego znieść. uciekam w sen, film albo nocne podjadanie, bo okropnie... okrutnie, źle kojarzy mi się każde uczucie, którego doświadczałam będąc tutaj
co to za bzdety o piątej nad ranem?
nie boję się
Użytkownik czzk
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
10 KWIETNIA 2018
26 LUTEGO 2018
31 GRUDNIA 2017
15 PAŹDZIERNIKA 2017
15 SIERPNIA 2017
25 LIPCA 2017
13 CZERWCA 2017
8 CZERWCA 2017
Wszystkie wpisy