Najpierw samotne święta, teraz samotny sylwester. Pierwszy raz w życiu spędzę sylwestra sam na sam z dwiema butelkami włoskiego wina, chociaż i tak skończy się tylko na jednej a o północy pewnie będę w łóżku.
Święta miałem spędzić w Bawarii, znajoma niemka zaprosiła mnie do Monachium, ale chyba nie czułbym się dobrze w towarzystwie jej rodziny jako obcy dla nich człowiek. Sylwestra miałem spędzić z tą samą niemiecką dziewczyną, ale utknęła w Bawarii i wraca do Londynu dopiero w nowym roku.
Czy warto w ogóle robić jakieś podsumowanie tego roku? Był chyba najbardziej przełomowy w moim życiu. Rzuciłem pracę, dostałem się na wymarzone studia na wymarzonej uczelni. Nie było łatwo, i ryzykowałem bardzo wiele walcząc o to wszystko i nie wiele brakowało, żebym skończył nie mając zupełnie nic.
Zmieniło się prawie wszystko, oprócz jednej rzeczy - samotność. Wciąż jestem samotny, ale to chyba cena którą muszę zapłacić za to, że się nie poddaję, że idę zupełnie innymi szlakami niż ludzie których znam.
A sytuacja z niemiecką dziewczyną przypomina mi książki Hrabala.
http://youtu.be/bOQWVekHyJM
Inni zdjęcia: ;) virgo123... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Końskie trzęsawisko bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24