Święta to czas dla przeszłości. Gdy przy wigilijnym stole spotyka się tych kilka osób, patrzymy na ich twarze i przypominamy sobie jak wyglądały kiedyś. Przypominamy sobie również, jakie emocje towarzyszyły nam kiedyś, wyobrażamy sobie jak będzie za rok. Czy grono bliskich się zwiększy, czy może wraz z niebezpieczną tendencją zmniejszy? Chciałabym, aby było po staremu. Nie za dużo szczęścia, w sam raz, nic mniej, nic więcej.
W świetle odbijających się lampek, zamykam oczy, ale nie dlatego, że oślepia mnie ich blask. Wyobraźnia. Otwieram jej drzwi. Przychodzi do mnie z prezentem. Otula mnie, a ja się do niej uśmiecham. Znika. Znowu się pojawia. Zakłócenia. Już inna, ale również nie mogę przestać się uśmiechać. Nikomu o niej nie mówię. Zadrwiliby ze mnie, bo ja też z niej drwiłam nieraz. Lubię, gdy do mnie przychodzi, zawsze przywołuje miłe obrazy, nigdy złe.
Bezwarunkowość została w książkach, filmach, muzyce, spacerach, samochodzie, słowach, restauracjach, miejsach, zdjęciach, objęciach. Zawsze tam będzie.
Pamiętam, gdy uczył mnie jak odczytywać godziny z zegara. Może dlatego dalej nie umiem tego robić. Dzisiaj życzy sentymentów. Oddaję się im. Przez chwilę widzę na fioletowo-czarno. Nigdy nie podobało mi się to połączenie. Teraz...
Odrzucam. Nie chcę żałować. Nie będziesz żałować, mówi ona.
Nowy Rok. Mam marzenia. To czas dla przyszłości.