Do dzis pamiętam ten dzień i rozmowę przed odejściem, pusty dialog i Twoja decyzja bez wyjaśnień. Zawieszony wzrok na ziemi jakieś padające słowa, kilka gorzkich porad na to aby od nowa pokochać. Pamiętam ten moment w którym szukałam zawleczki, chciałam ulepić sens z niepasujących części, z beznadziejnych rozmów i wszystkich ważnych punktów. Ten smutek ściskał mnie, dławił. Pamiętam wszystkie nasze plany, pamiętam to jak mówiłeś "to życia zawiłość", po jednej minucie na klatce wygasła miłość. Zawieszone spojrzenia wokół wyłącznie na mnie. Jak się czułam sama nie wiem ręce opadły same. Co mogłam zrobić, odeszłam w pół żywa, prawie się czołgałam. Musiałam iść dalej z myślami jak z puzlami, rozwalona układanka. Nie obejżę się za nic, bo nie mam co wspominać, ale jednak jestem wdzięczna, za decyzję na klatce, za wybór Twojej ścieżki. Dla wolności odepchnąłeś mnie jak obcą. Nasz okręt juz nie popłynie, to proste nie dziw się dlaczego, jeśli sam dzielisz nie miej wyrzutów do reszty. Nie zwalaj winy na wszystkich najpierw sam siebie uwzględnij. We mnie było tyle miłości od naszego poznania do samego grobu. Cała szczera aż nie wierzę, że jednak znalazłeś powód, najtańszy pod słońcem czyste dziecinne wymówki. "Za mało się starała idiotka" słyszałąm od ludzi, było więcej historii o tym jaka jestem żałosna. Tyle nazmyślanych głupot prosto z chorej świadomości. Nie będę dochodzić co Ci odbiło, mam tysiąc ważniejszych spraw niż oglądanie się do tyłu. Nie będę rozpaczać, nie licz na wielką tęsknotę. Znajdę lepszą miłość, Ciebie zagrzebie w najciemniejszym kącie jaki tylko znam. To będzie kompletna czystka, zapomnienie tej przygody, z której nikt nic nie zyskał. Mam dziwny obraz Nas, Ciebie prawie tam nie widać. Jesteś niepotrzebny, stoje o własnych siłach, nie jesteś przecież powietrzem, bez którego nie da się oddychać. Jesteś najlepszym z kłamstw, najskuteczniej się z nim zgrywasz. Bez żadnych ciepłych słów, jesteś zimny jak lód. To Ty czatujesz i czarujesz aby później zadać ból. Zejebiście się bawisz rozrywając serce w pół. A nie jesteś taki słodki Ty księciu steków bzdur. Zamknęłam Twój temat właśnie w ten ciepły wieczór. Kilka sekund przed czasem cisza zawisła w powietrzu, na miejscu był obecny Twój djabeł z moim aniołem. Wyniósł na widłach mnie i jego po czym poszedł w Twoją stronę. Nie troje, nie dwoje, a bynajmniej nie razem. U nieznajomych kochanków miłość wytraca się w rozdziale. Czas ich w końcu w którymś momencie zmarze, z jednej drogi zrobi dwie, oddechu na szkle już nie znajdziesz. Nie czekam, nie liczę na żaden powrót wspomnień. Dostałam prezent od losu, szansę na prawdziwy związek, na prawdziwą miłość o jakiej nikt nie słyszał. Zakocham się szczęśliwie, a Ty będziesz grał singla. Będziesz pchał głaz w chorej samotni, aż w końcu zajdzie Ci słońce i tak zostaniesz w ciemności. Na drugim planie, będziesz cieniem bez szansy na awans. Poczujesz to boleśnie i dotkliwie będziesz się nawracać. Przypomnisz sobie mnie i wtedy utkwi Ci to, że jednak ta którą znałeś kochała sercem nie na litość. Jak sam powiedziałeś "wszystko skończy się kiedyś", dlatego masz teraz życie jakie wywróżełeś wtedy. Bezsensowne wiadomości przesyłane bez celu. Ani jedno ciepłe słowo na 30 esów. Nawet w pożegnaniach nie mogłam liczyć na "Skarbie", tylko zwykłe "jutro nie dzwoń, bo nie będzie mnie narazie". Nie ma sprawy, rozumiem, przecież Ty zawsze nie masz czasu. Nie będę już pisać, Twój numer właśnie ważność stracił. Wszystko co z Tobą związane poleciało w przepaść. Teraz te dwa gołębie czeka pieprzona rzeźnia. Złapałam autobus, tym razem dotre Ty przemijaj. Mam swoje własne życie, wolny wybór to uczucie. Mase ciepła i mam w dupie Twoją przyjaźń.
dedykuję to chłopakom, sory ze uogólniam ale na ogół wszyscy jesteście tacy sami kochani. a i zeby nie było ze to do kogoś konkretnie, w żadnym wypadku, poprostu ktoś mnie do tego tylko zainspirował.
i napisałam to sama więc czytać mi to!!!!:P
... ale wina zawsze leży po obu stronach...