strasznie chce...ale nie umiem.
Waże więcej niz kiedykolwiek..68.. jestem taka spasła..
Nie chce tak sie czuć, ale robie wszystko by tak było ;/
już brakuje mi sił na kolejną diete ,bo wiem że i tak nie dam rady i sie obeżre...
Normalni ludize nie mają ze soba takich problemów.
za tydzień wyjazd..Wszystkie dziewczyny będą szczupłe i piękne.
Ja bede gruba i..w ogóle zalana tłuszczem..
Chciałabym w te dwa tygodnie schudnąć 10 kg to byłby cud i zbawienie dla mojego samopoczucia!
gdybym tylko mogła .. ale to nierealne. Nie chce tego tłuszczu..nie chce tych napiętych łap, wypiętego brzucha,
wylewających sie boczków, murzyńskiej ogromnej dupy ,ocierających sie nóg i ciężkich łydek..
Nie cierpie tych części! są obleśne! nie wiem jak komuś mogę sie podobać..przecież to odrażające..
Najgorsze jest to, że cały czas słysze od szczupłych dziewczyn 'wiesz co ? SCHUDŁAM!"..
Próbuje cieszyć sie razem z nimi, ale nie potrafie, bo tak bardzo zazdroszcze im tego czego sama nie potrafie osiągnąć.
Paraliżuje mnie myśl, że miałabym sie przed kimś rozebrać..no po prostu wolałabym umrzeć..
Chyba powracam..pomóżnie...
czy jest sens tygodniowej restrykcyjnej diety przed wyjazdem?