photoblog.pl
Załóż konto

A ja znowu szukam pracy

Z dzisiejszym dniem wiąże się wiele przemyśleń i wiele emocji. Oczywiście w tą stronę czerni i szarości. Bardzo nie lubię smucić się w grudniu. To ostatni miesiąc w roku, który powinien być radosny może trochę melancholijny. To powinien być czas na odrobinę nadziei na lepszy nowy rok. No i oczywiście magia świąt i cała ta otoczka, którą naprawdę uwielbiam od zawszę. Jakiś czas temu przeżyłam bardzo głęboki kryzys mojej osoby i sensu życia. Pisałam o tym już wcześniej ale czuję, że jeszcze długi czas o tym nie zapomnę. To zostawiło we mnie głęboką dziurę. Czuję mrok nawet nie wiem jak to nazwać, wiem że to jest groźne i złe. Nie chcę się tak czuć, gdybym miała kasę poszłabym na terapie, żeby się tego pozbyć/ Sama już chyba nie umiem. Właśnie przed tym kryzysem, czułam się dobrze psychicznie,myślałam pozytywnie, ćwiczyłam jogę, chodziłam na spacery ogólnie spędziłam bardzo spokojne miłe lato w gronie rodzinnym. Gdy zaczęło mi się układać to poczułam się bardziej śmiała chciałam szybciej, gwałtowniej no i nastąpiła kraksa. Ale dzisiaj nie o tym wracając do moich przemyśleń. Zaczęłam porównywać siebie sprzed 6 lat czyli miałam wtedy 18 lat teraz mam 24.Mając te 18 lat byłam bardzo nie okrzesana, chamska i wiadomym brakiem jakiegokolwiek pojęcia o życiu, ale byłam też bardzo pewna siebie i przede wszystkim wierzyłam w SIEBIE. Nie chodzi mi o wizualne aspekty człowieczeństwa bo z tego nigdy nie byłam zadowolona. Teraz mając te 24 lata już mniej więcej wiem jak to wszystko działa coś tam się przeżyło, poszerzyło horyzonty i takie tam. To wiem jedno że zazdroszczę tamtej Sylwii, tej wiary w siebie wiary, że sobie poradzę w tym świecie. Teraz co mogę powiedzieć o sobie, to jak bardzo jestem beznadziejna i ilu rzeczy nie umiem. Do tej pory w wszystkim co robiłam nie czułam się pewnie. Nie chodzi tylko o to, że dana praca nie jest dla mnie tylko o to, że nie potrafię sobie zaufać, uwierzyć w to że dam radę. I to że ja w siebie nie wierzę sprawia że nikt we mnie nie uwierzy. Oj jak wiele myśl biega mi pogłowie jak wiele chciałam napisać wszystko ucieka zatraca wątek, tak że nie potrafię go odnaleźć, Mogłabym napisać że mam już dość i że zrywam kontakt ale mam w sobie coś z wojowniczki prę do przodu mimo smutki i tego wszystkiego. Pocieszam się, że nawet jak mi się nie uda ogarnąć to i tak wszyscy dostaniemy ostro po dupie jak nadejdzie katastrofa klimatyczna. Czy biedny czy bogaty każdy z nas poniesie tego konsekwencje, prendzej czy później, Teraz pytanie czy warto zastanawiać się nad tymi rozterkami, w świetle zbliżającej się apokalipsie ?
Dodane 3 GRUDNIA 2018
294
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika czerwin0.